poniedziałek, 30 marca 2015

Sehun (EXO) "Fallen Guardian Angel"

Kliknij na zdjęcie, żeby powiększyć


A/N: Tak więc publikuje to coś XD Długo mi zajęło napisanie tego, co nie? Trochę to wina lenistwa, braku czasu, szkoły i ogólnego braku weny. Przez właśnie brak weny, jest to strasznie nudne. Sehun jest i jakby go nie ma. Nie zabijcie mnie za to, błagam. Na szczęście mam pomysł na następny twór, więc może uda mi się do końca roku szkolnego go dodać ^^ Mam nakreśloną fabułę, tylko zastanawiam się, kto z zamówień będzie do tego najbardziej pasować. Na pewno nic nie dodam, ani chyba nie będę pisać do końca kwietnia, bo mam testy gimnazjalne -.- Życzcie mi szczęścia xD Nie będę przeszkadzać i zapraszam do lektury ^^
PS. Jeśli nie pasuje wam kolor czcionki to napiszcie :D Przepraszam za akapity, ale nie mogę ich naprawić. 

OBSERWATORZY SĄ NA SAMYM DOLE

Beta: Lili Han



     Zastanawialiście się może kiedyś, jakby to było spotkać swojego anioła stróża?

     Ja często o tym myślałam. Chciałam wiedzieć jak wygląda, co lubi i jak się zachowuje - po prostu jaki jest.

     Mój przyjaciel, a raczej były przyjaciel, kiedyś często mi o nich opowiadał jak byłam mała. To nie tak, że już się nie przyjaźnimy, po prostu on odszedł do tego lepsza miejsca - nieba. Było mi strasznie ciężko, bo to on był dla mnie najważniejszą osobą. Niemało nocy przez to przepłakałam, ale musiałam w końcu się pozbierać.

     Świat się nie kończy, tylko toczy dalej, nie zważając na to czy dajemy sobie radę czy nie. On jest po prostu obojętny na całe zło i smutki. Tego właśnie nauczyło mnie życie - wszyscy przejdą obok ciebie obojętnie. Chyba że tą osobą będzie Sehun, którego już nie ma.

     Sehun zawsze troszczył się o innych, ale nie o siebie samego. Starał się pomagać wszędzie, gdzie się dało - to dlatego w szkole uczęszczał na wolontariat.

     Kochał bubble tea, to był jego napój bogów. Zawsze, gdy szliśmy do kawiarenki siadaliśmy w zaciszu, ja nawijałam jak najęta, a Sehun siedział wpatrzony w kubeczek z napojem, popijając go przez słomkę. Grzywka zasłaniała jego radosne oczy, a na ustach zakwitał cudowny uśmiech.

     Oh był bardzo pozytywną osobą i nigdy się nie zrażał, jak mu coś nie wyszło. Zawsze podnosił głowę do góry i próbował jeszcze raz (zazwyczaj kończyło się to jego sukcesem). Był po prostu bardzo uparty, trzymał się swojego do samego końca. Był również bardzo przystojny. Blada cera, blond włosy i piękne, ciemne oczy. Nie należał do najwyższych, ani do najniższych, był taki akurat. Wiele dziewczyn do niego wzdychało, jednakże on nie uważał żadnej z nich za kogoś więcej, niż koleżankę.

      Cały czas się zastanawiam, dlaczego Bóg pozwolił odejść takiej cudownej osobie. Dlaczego nie pozwolił odejść komuś, kto naprawdę na to zasługuje? Czemu wybrał tę osobę, która była dobra? Nigdy nie znalazłam na to odpowiedzi i pewnie nigdy nie znajdę. Pozostanę w tej niewiedzy do końca życia, ale jeśli Sehun'owi jest tam dobrze, to niech tak będzie...


***



      Pewnego dnia szłam, a raczej biegłam na swoje zajęcia na uniwersytecie. Jak zwykle wstałam później niż powinnam i musiałam się spieszyć. Przyspieszyłam gdy zauważyłam, że sygnalizacja zaraz zmieni się na czerwone światło. Miałam już przebiegać przez pasy, gdy coś, a raczej ktoś odepchnął mnie do tyłu. Upadłam na chodnik i zauważyłam, że nagle przejechał przez jezdnię samochód - na pewno nie jechał z dozwoloną prędkością. Zaczęłam rozglądać się, żeby podziękować osobie, która uratowała mi życie, ale wszyscy przechodnie zajęli się sobą i szli w znanym tylko sobie kierunku.
       Nie sądziłam, że ta osoba mogła aż tak szybko biegać, żebym jej nie zauważyła. Podniosłam się i otrzepałam swoje spodnie. Po krótkiej chwili skierowałam wzrok na drugą stronę ulicy, a to co ujrzałam, zmroziło mi krew w żyłach.

       Po drugiej stronie stał Sehun.



***



       Nastał piękny poranek, a przez okna w moim pokoju przedzierały się promienie słońca, skutecznie mnie budząc. Przeciągnęłam się, odkrywając kołdrę. Założyłam swoje ciepłe kapcie i poszłam się wyszykować na spotkanie z moją przyjaciółką, z którą nie widziałam się od dłuższego czasu.

       Przejrzałam się w okrągłym lustrze na ścianie w łazience i ziewnęłam. Szczerze, mówiąc niezbyt się wyspałam. Cała ta sytuacja sprzed kilku dni nie daje mi spokoju. To przecież nie mógł być Hunnie, on nie żyje od 5 lat... A może to moja podświadomość przekazała mi taki obraz?

       W moich myślach nigdy nie zginął obraz Sehuna. Mimo, że od dawna nie mam już żadnych jego zdjęć (zachowałam tylko jedno nasze wspólne zdjęcie, które stoi na szafce nocnej), cała jego twarz jest nadzwyczaj wyraźna. Śmiejące się oczy, usta wykrzywione w szerokim uśmiechu. Cały czas to widzę, ale zaraz po tym przed oczami pojawia mi się jego sine ciało, które musiałam zidentyfikować.
       Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się tego widoku. Nie był on jakoś nadzwyczaj przyjazny dla mnie. Szybko się uszykowałam i popędziłam do kuchni. Zbliżałam się do lodówki, żeby coś przekąsić, gdy zauważyłam małą karteczkę.


"Zostań dzisiaj w domu.
Zaufaj mi.

~Twój Stróż"


         Ktoś sobie ze mnie żartuje, czy co? Dlaczego niby miałabym nigdzie nie wychodzić? Jednak ten podpis...

         Zerwałam żółtą kartkę z lodówki i usiadłam na kanapie w salonie. Myśl o tym, że ten podpis mi jest bardzo znajomy nie dawała mi spokoju. W końcu zdałam sobie sprawę skąd to znam.


*retrospekcja*
         Był jeden z najmroźniejszych dni tej zimy. Temperatura na zewnątrz wynosiła -30 stopni, a jednak dzieci nie widziały przeszkód, żeby tarzać się po śniegu czy lepić bałwana. Mróz malował cudne wzory na szybach, ale ludzie nie zauważali tego piękna.
        W swoim pokoju siedziała właśnie _____, czekając na swojego przyjaciela. Mieli razem iść na spacer, co jest prawdziwym świętem, bo w taką pogodę nie zawsze udawało się wyciągnąć Sehun'a na zewnątrz.
       Chłopak zdecydowanie nie lubił zimna, ale nie lubił też gorąca. Jego ulubioną porą roku była wiosna, kiedy wszystko budzi się do życia, a temperatura nie przekracza 20 stopni.
       Ale nikt nie mógł zaprzeczyć, że zima ma w sobie najwięcej magii. To czas smutków i radości, rozstań i powrotów, kłamstw i prawd. W zimie można znaleźć wszystko, w ten czas ludzie zarazem zbliżają i oddalają się od siebie. 
       Sehun w końcu zapukał do drzwi swojej przyjaciółki i mogli iść na swój zimowy spacer. Mijali sklepy, które były już przystrojone na zbliżające się święta. Ludzie kupowali prezenty, a z mieszkań czuć było powoli zapach świątecznych potraw.
      Każdy wyczekiwał tych trzech rodzinnych dni szczęścia, często przepełnionych fałszywymi życzeniami. Lecz nikt nie widział w tym żadnych nieprawidłowości. Przynajmniej w choć jeden dzień wrogowie stają się przyjaciółmi.
     Dwójka przyjaciół zatrzymała się w pobliskim parku. Drzewa były pięknie przyozdobione lampkami, a alejkami spacerowały zakochane pary. Dzieci rywalizowały o ulepienie najpiękniejszego bałwana, robiąc coraz to większe kule śniegu.
     Reszta maluchów urządziła sobie bitwę na śnieżki. Właśnie Sehun z _____ zmierzali do miejsca, gdzie rozgrywała się największa walka. Mały chłopiec rzucił śnieżkę w stronę swojego kolegi, który stał przed ______, jednak szybko zrobił unik. Sehun to zauważył i stanął przed swoją przyjaciółką, osłaniając ją przed śniegiem. ______ rozszerzyła oczy i wpatrywała się zdziwiona w Hun'iego.
     - Przy mnie nic ci nie grozi. Jestem twoim stróżem.
*koniec retrospekcji*


     Może to jest Sehun?

     Rozmawialiśmy kiedyś na temat aniołów. Powiedziałam mu, że to on jest moim aniołem stróżem, że to on chroni mnie przed całym złem tego świata. Może właśnie taka jest jego rola w niebie? Chronić mnie przed złem i każdym najmniejszym wypadkiem. W końcu obiecaliśmy to sobie.

     Ale jakim cudem ja go mogłam zobaczyć? Jak on napisał tę karteczkę?

     Druga sprawa, to dlaczego mam zostać w domu? Może powinnam tej osobie, kimkolwiek ona jest, naprawdę zaufać i zostać w domu? Przecież nic takiego się nie stanie jak przełożymy spotkanie, a może faktycznie coś się wydarzy, jeśli tego nie zrobimy? Możliwe jest też, że ktoś robi sobie ze mnie żarty. Ale nikt nie ma kluczy do mojego mieszkania.


Do: Hyorin
Od: _______
Przepraszam, ale muszę zostać w domu.
Możemy spotkać się kiedy indziej?


      Wcisnęłam "WYŚLIJ" i po sprawie. Zaufam tej osobie. Nie wiem kim jest, ale czuję, że podjęłam dobrą decyzję.

      Zdecydowanie muszę się dowiedzieć kim jest ten ktoś. Chociażby po to, żeby podziękować za uratowanie życia. Ale jakby nie patrzeć, wszystkie wskazówki skłaniają mnie do myślenia, że jest to Sehun. Ale ON PRZECIEŻ NIE ŻYJE więc jakim cudem miałby to zrobić?

     Nie chciałam więcej na ten temat rozmyślać, więc zaczęłam sprzątać w domu. Skoro spotkanie nie doszło do skutku, to przynajmniej trzeba się zająć czymś pożytecznym.

     Po dwóch godzinach wszystko aż lśniło. Nigdy nie lubiłam sprzątać, ale nie lubiłam też żyć w nieporządku. Gdy mieszkałam z rodzicami robiła to za mnie mama, teraz trzeba było się usamodzielnić i samemu zacząć. W końcu jednak przyzwyczaiłam się do tego wcześniej znielubionego zajęcia.

     Moja energia szybko się wyczerpała, zwłaszcza, że nie mam zbyt dobrej kondycji. Cały czas kręcę się pomiędzy studiami, pracą i domem. Ledwo co znajduję czas na odpoczynek, a co dopiero mówić o chodzeniu na siłownię czy poranne biegi.

     Bez jakichkolwiek sił na robienie czegoś pożytecznego usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Czas na zrelaksowanie się jak najbardziej mi się należy. Włączyłam jakiś program i poszłam do kuchni po coś do picia. Z salonu nagle rozległ się głos:

     - Dnia dzisiejszego ruch na ulicach Gangnam-gu będzie spowolniony przez wypadek. Samochód zderzył się z autobusem linii 145. Jedna osoba po przewiezieniu do szpitala zmarła, a dwie są w stanie krytycznym. Reszta pasażerów odniosła niewielkie obrażenia. Więcej informacji o 15:00.

      Linia 145? Przecież tym autobusem miałam jechać na spotkanie z przyjaciółką. 
      Ja... Mogłam... Zginąć.

     Ta osoba znowu uratowała mi życie.

     Myśl o tym, że mogłam zginąć nie dawała mi spokoju. Nie chcę kończyć życia w tym momencie. Obiecywałam sobie, że dam radę i pokażę wszystkim na co mnie stać. Nieważne co by się działo, nie upadnę, nie pokażę mojej słabości. Wszystko będę trzymać w sobie, żeby nie dać się złamać.

     Lecz ta nieznajoma osoba zaburzyła mój spokój, nie wiem czy mam się bać czy nadal robić to co mi nakazuje. Ale czy powinnam się jej bać, skoro uratowała moje życie?

     Teoretycznie chyba nie, ale w praktyce wygląda to już trochę gorzej. Mimo wszystko chcę wiedzieć kim jest ta osoba, chyba powinnam jej podziękować. Kim jesteś?

     - Chciałaś mnie widzieć? - odezwał się niski, zachrypnięty głos.

     Se-Sehun? On żyje? Niemożliwe.

     Odwróciłam się w stronę, z której dochodził głos. Spodziewałam się takiego widoku, ale i tak ogarnął mnie szok. Mimo, że wiedziałam co mogę zobaczyć, to cały czas tkwiła we mnie ta nutka zwątpienia.
     A jednak... Przede mną stał Hunnie. Ten sam Hun, który przyjaźnił się i dorastał ze mną, ten który zostawił mnie samą... umierając.

     - Se-sehun? Co ty tu robisz? J-jak? Skąd się tu wziąłeś? - zapytałam cały czas zdziwiona.

     - Tak _____, to ja. Czyż to nie ty mnie wzywałaś? Chciałaś się dowiedzieć kim jestem, więc pokazałem ci się. - jego opanowanie i wszechogarniający spokój wpłynął również na mnie. Mój oddech się wyrównał, a w myślach przestałam mieć chaos.

     Podbiegłam do niego i przytuliłam się spragniona jego dotyku od tak bardzo dawna. W końcu sobie uświadomiłam jak bardzo mi go brakowało. To prawda człowiek doceni coś, dopiero wtedy, gdy to straci.

     Brniemy cały czas do przodu, nie zważając na to, co przy sobie mamy i jakie to ma dla nas znaczenie. Nie zatrzymujemy się w miejscu, żeby chociaż na chwilę popatrzeć na to, co nas otacza. Nieustający wyścig szczurów robi się już dla mnie męczący. Może to czas, żeby w końcu się zatrzymać?

     Wtulając się w niego po tylu latach poczułam się bezpieczna. W tamtym momencie niczego więcej mi nie brakowało. Jego ręce lekko ściskały mnie w tali, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy, które wstrzymywałam w sobie przez długi okres czasu.

     - Nie płacz. - usłyszałam przy swoim uchu. - Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram.

     - Hunnie, ja za tobą tak tęskniłam - powiedziałam, cały czas płacząc.

     - Ja za tobą też. - Sehun odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie z troską.

     Gdy raz spojrzy się w jego oczy, nie można odwrócić wzroku. Usidlają cię swoją cudowną ciemnobrązową głębią i za nic nie chcą wypuścić. Przybliżył swoje usta do mojego czoła i lekko je ucałował.



***


     Minął już tydzień odkąd Hun ujawnił mi się.
     Przez ten czas wiele się nie zmieniło, oprócz tego, że miałam nowego współlokatora, którego widzę, słyszę i czuję tylko ja. Za to on wszystkie rzeczy materialne mógł dotykać, przenosić, po prostu robić z nimi co tylko chce.

     Chodziłam na zajęcia, a on zostawał w moim mieszkaniu. Wspólnie spędzaliśmy tylko wieczory i weekendy. 
     Wieczorami prowadziliśmy długie rozmowy na różne tematy, a w wolne dni zachowywaliśmy się tak jak dwójka normalnych przyjaciół - oglądaliśmy filmy, wygłupialiśmy się. Jednakże moje wyjścia z domu ograniczyły się do uczelni i chodzenia na zakupy. Nie chciałam zostawiać Sehun'a samego w domu. Może to przez strach, że znowu go stracę? Nie wiem.
      Jedno było pewne. Nie chcę być już sama.

     - Sehun po co my właściwie żyjemy? - spytałam pewnego wieczoru.

     - Odpowiedź jest prosta. Po to, żeby umrzeć. Rodzimy się, stajemy się dziećmi, dorastamy, starzejmy się, ale na końcu drogi stoi czarna postać zwaną śmiercią. Od niej nie można uciec i tak w końcu cię dopadnie. Nieważne jak, gdzie i kiedy, ona po prostu na ciebie czeka i czyha na twój choćby najmniejszy błąd. Ale żyjemy też po to, żeby doświadczyć wszystkich uczuć - szczęścia, cierpienia, miłości. Ale chyba najbardziej po to, żeby doświadczyć szczęścia, które mimo wszystko tak trudno znaleźć. Im bardziej go na siłę szukamy, tym bardziej się od niego oddalamy. A im mniej go mamy, tym nawet najmniejszy jego objaw sprawia, że się cieszymy, a nasze serce wypełnia się radością.

     - Dlaczego tak trudno je znaleźć? - spytałam.

     - Bo ludzie są ślepi i nie dostrzegają tego, co przy sobie mają... Oni naprawdę są ślepi. - zaśmiał się Sehun.

     Wstałam z kanapy i poprawiłam moją za dużą koszulkę. Odwróciłam się w stronę mojego przyjaciela i spotkałam jego zdziwiony wzrok.

     - Idę tylko do kuchni po jakieś przekąski. - powiedziałam, uśmiechając się.

     - Przecież wiesz, że jestem aniołem i nie muszę jeść. - Hun lekko się zirytował. Zapewne przez to, że mówił mi to już tyle razy

     - A kto powiedział, że to dla ciebie?

     Po przygotowaniu popcornu i coli wbiegłam rozradowana do salonu i oznajmiłam Hun'owi, że dzisiaj robimy noc z horrorami.

     Nawet jeśli ich nie lubię, to mogę je obejrzeć. Nic mi się nie stanie, prawda? Ten pomysł zaczął mnie jeszcze bardziej przekonywać, gdy przypomniałam sobie, że mój drogi przyjaciel uwielbia tego rodzaju filmy.

     - Naprawdę chcesz oglądać horrory? Jesteś tego pewna _____? - prychnął.

     - A co w nich jest takiego złego? To tylko mnóstwo krwi, jacyś zdeformowani ludzie czy inne stwory. To całkiem normalne Sehun.

     - Dobra, dobra. - podniósł ręce w obronnym geście. - Jak tam sobie chcesz. Ale ja wybieram film. - stwierdził, podchodząc do mojej półki z niemałą kolekcją filmów. - Chcesz oglądać horror, nie mając ani jednego w swojej kolekcji? - zapytał zdziwiony po przejrzeniu pudełek z płytami.

     - Tak jakoś wyszło? Dobra, dobra, chodź do mnie do pokoju, obejrzymy coś na laptopie. - dopowiedziałam, widząc minę Sehun'a.

     Szybko jednak pożałowałam pomysłu dotyczącego oglądania horrorów.

     Już po niecałych 30 minutach kryłam się za poduszką, a popcorn i cola jakoś straciły swój smak. Moją głowę wypełniały tylko przerażające obrazy, z których Oh nic sobie nie robił, a ja zwijałam się ze strachu.

     Gdy na ekranie nagle pojawiła się twarz bez skóry krzyknęłam przerażona i wskoczyłam mu na kolana, przytulając się do niego.

     - Mówisz, całkiem normalne? Och ______, _______. Jednak może połóżmy się już spać. Horrory to nie twoja bajka. - w odpowiedzi pokiwałam tylko twierdząco głową, robiąc skruszoną minę.

     Położyłam się do swojego ciepłego łóżka i przytuliłam do poduszki, którą trzymał Sehun. Cała przesiąkła jego zapachem, który utulał mnie do snu. Z czasem moje powieki robiły się coraz cięższe, poczułam tylko jak Hun przykrywa mnie kołdrą i zasnęłam.


***



     Stałam na balkonie z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach. Ciepło bijące od naczynia przyjemnie ogrzewało moje skostniałe palce, bowiem pogoda na zewnątrz nie była za ciekawa. Jednak nie przeszkadzało mi to w podziwianiu nieba, które swoimi kolorami urzekłoby niejedną osobę. 
     Lekki różowy kolor nieboskłonu dodawał uroku scenerii, a pomarańcz ocieplał serca spragnione choćby odrobiny czułości i zrozumienia. Park, który widziałam z balkonu dopełniał cały obraz. Rzeczka w nim płynąca pochłaniała promienie zachodzącego słońca, a latarnie zaczęły jarzyć się światłem żarówek. 
     Podziwiając te wszystkie widoki i zatracając się we własnych myślach poczułam coś ciepłego na moich ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Sehun'a, moje serce od razu szybciej zabiło. Ale dlaczego ono tak się zachowywało?

     - Przeziębisz się. - stwierdził.

     - Nie przeziębię. - odpowiedziałam, wystawiając język.

     Sehun podszedł do barierki i oparł się na niej. Nasze spojrzenia były skierowane w stronę nieba. Staliśmy w ciszy, nie potrzebując żadnych słów. Cisza była naszym przyjacielem, koiła zmysły i rozumiała jak nikt inny. Jednak ją też trzeba usłyszeć, wsłuchać się o dopiero wtedy można ją poczuć. 

     - Jaki kolor ma niebo? - zapytałam, przerywając milczenie. 

     - Białe. ________ niebo jest po prostu białe. - odpowiedział, cały czas patrząc na nieboskłon, który powoli pokrywał się błyszczącymi jak diamenty na czarnym materiale gwiazdami. 

     - Białe? - spytałam zdziwiona.

     - Dla mnie po prostu takie jest. Białe ma w sobie wszystkie barwy, a niebo przecież nie jest tylko niebieskie, jak to większa ilość osób uważa. Czasami jest błękitne, innym razem różowawe, fioletowe czy granatowe. Jego barwa zmienia się w zależności od pory dnia, więc można powiedzieć, że niebo jest białe, przybierając różne kolory, w różnych porach. 

     - Nigdy w ten sposób nie myślałam, ale masz rację. Ono jest po prostu, najzwyczajniej w świecie białe. 

     Znowu połączyła nas cisza, a na górze gwiazdy pokryły już całe sklepienie. Od dziecka uwielbiałam wpatrywać się w te małe, świecące punkciki. Gdy tylko podniosłam wzrok do góry, widząc je, uśmiech od razu pojawił się na moich ustach. W ten sposób często spędzałam noce na dachu mojego rodzinnego domu. 

    - Gwiazdy nie potrafią świecić bez ciemności. - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego towarzysza.

    - Co?

    - Gwiazdy nie potrafią świecić bez ciemności. - powtórzył.

    - To prawda, dopiero pod osłoną nocy możemy zobaczyć ich prawdziwe piękno. 

    - Raczej chodziło mi o to, że my sami jesteśmy takimi gwiazdami. Nie możemy istnieć bez ciemności, bez bólu, cierpienia, smutku, żalu czy rozpaczy. Nie możemy żyć bez tych najgorszych uczuć, ponieważ to one wywierają na nas największe piętno i najbardziej nas kształtują. Mimo, że tak bardzo się ich wystrzegamy, staramy się od nich uciec, one zawsze nas dogonią, sprawiając, że w końcu staniemy się silniejsi. Więc, tak naprawdę one nie są niczym złym. Są najlepszym nauczycielem życia. _______ nie uciekaj od nich, dobrze? Staw im czoła i pokaż, że umiesz sobie z nimi poradzić. Nie załamuj się kiedy ktoś odejdzie, coś złego ci się przytrafi, coś się nie uda. Nawet jeśli upadniesz siedem razy, zawsze jest ten ósmy raz, żeby się podnieść. Pamiętaj o tym, dobrze?  

    - Dobrze, Sehunnie. - obiecałam, ze słodkim uśmiechem.     

    Oh stanął przede mną i wpatrywał się w moje oczy. Nie powiem, jego wzrok po jakimś czasie zaczął mnie krępować, a ciało zalały fale gorąca. Nagle jego silne ramiona objęły mnie, a moje serce zaczęło szybko bić. Znowu. Wtuliłam się w jego tors, drżąc lekko z zimna.      

      - Jesteś dla mnie najważniejsza _____. - wyznał Sehun. 



 ***       



       Właśnie z Jongin'em skończyliśmy robić projekt zaliczeniowy na zajęcia. 
           Razem posprzątaliśmy materiały i umówiliśmy się na jutrzejszy dzień do kawiarni, żeby omówić i wnieść ostatnie poprawki do naszej prezentacji. Odprowadziłam mojego kolegę do drzwi, a ten przytulił mnie na pożegnanie.
       Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na białej kanapie. Położyłam głowę na oparciu. Cała ta prezentacja nieźle mnie wymęczyła. Dobrze, że robiliśmy to dwójkami, bo gdybym miała uporządkować taką ilość materiału samemu, siedziałabym z tym jeszcze przez co najmniej dwa dni.   

       - Widzę, że świetnie dogadujesz się z Jongin'em. - powiedział Sehun. Nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł do pomieszczenia.  

       - Tak, można tak powiedzieć. Poznaliśmy się na pierwszym roku studiów i jakoś tylko on do mnie zagadał. 

       - Idealnie do siebie pasujecie. - skontrował kpiąco Sehun.  

       - O co ci chodzi, co? - usiadłam na sofie i spojrzałam na niego. - Tylko nie mów, że jesteś zazdrosny.  

       - A jeśli jestem, to co? Zmieni to coś?   

       - O co ci chodzi, co? Co takiego zrobiłam?! 

       - Wystarczy, że na niego patrzysz i się do niego uśmiechasz! - wykrzyczał.

       - Dlaczego ci to tak bardzo przeszkadza?! 

       - BO CIĘ DO CHOLERY JASNEJ KOCHAM!

       Takiego wyznania się nie spodziewałam. Nie po Sehun'ie. W najskrytszych marzeniach nie pomyślałabym, że wyzna mi swoje uczucia. Nigdy do mojej głowy nie wkradła się myśl, że mógłby mnie kochać. 

       - Ja... Przepraszam... Nie chciałem na ciebie krzyczeć. Ja... 

       - Zamknij się wreszcie.

       Podeszłam do niego, stanęłam na palcach i go pocałowałam. W ten pocałunek przelałam wszystkie swoje uczucia do niego. Moją tęsknotę po jego śmierci, miłość, złość po tej małej sprzeczce, o ile tak to można nazwać. Nagle cały świat przestał dla mnie istnieć i najważniejsza była tylko nasza dwójka. Wskazówki zegara zatrzymały się i nie pozwoliły dzisiejszemu dniu odejść w zapomnienie jutra.

       - Idź spać, musisz być wyczerpana. - powiedział, gdy się od siebie odsunęliśmy.

       - Yhym. - mruknęłam.

       - Dobranoc.  



***      



       "Dobranoc" to były ostatnie słowa, które Sehun do mnie wypowiedział. 
         Następnego dnia nie było go już w moim mieszkaniu. Wszystkie ślady, które wskazywałyby na jego obecność zniknęły. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Zrozumiałam dlaczego powiedział "dobranoc", a nie "miłych snów", czy innych słów, które mówi się przed snem. 
        Dobranoc to też jakaś forma słowa "żegnaj", tylko, że wypowiadana wieczorem czy w nocy. Sehun najzwyczajniej w świecie się ze mną pożegnał. Niestety nie skojarzyłam tego w momencie, w którym powinnam. Gdy dotarło to do mnie, było za późno na jakiekolwiek próby zatrzymania go przy sobie. 
       W tamtym momencie, wczoraj stało się smutnym wspomnieniem, dzisiaj - udręką, a jutro - przykrą koniecznością.

       Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie stojące na szafce nocnej. Tak bardzo tęskniłam za tymi czasami, gdy był przy mnie. Tak po prostu. Bez żadnych obietnic, przyrzeczeń czy niepotrzebnych słów. Jego obecność to wszystko wynagradzała. Sprawiała, że mogłam cieszyć się chwilą. To wszystko odeszło... 
       Stało się smutnym wspomnieniem.

       W końcu musiałam zmierzyć się z rzeczywistością, która jest tak bardzo niesprawiedliwa. Muszę ponownie pogodzić się z Jego odejściem i nic na to nie poradzę. Siedząc i użalając się nad sobą na pewno niczego nie zmienię. Muszę być silna dla Niego, nawet jeśli Go tu nie ma.            
       Człowiek jest dla mnie jak książka. Ma rożnych autorów, fabułę, długość. Jednakże jest coś co je łączy. To, że mają początek i koniec. Tak samo jest z ludźmi. Mają różnych przodków, inaczej idą przez życie, posiadają różne cele. Każdy żyje tyle czasu, ile jest mu to dane. Jednak każdy człowiek się rodzi i po jakimś czasie umiera. To nieunikniony fakt, którego nie da się zmienić mimo wszystko.
       Będąc taką książką zamknęłam w swoim życiu pewien rozdział. Ten, w którym był anioł Sehun. Czas zacząć pisać nowy...   



***    



       Ubrałam kurtkę i wyszłam na zimne, grudniowe powietrze. 
       Zima w pełni opanowała miasto swoją bielą. Śnieg cały czas prószył, wprowadzając dzieci w jeszcze większą euforię. 
       Skierowałam się do parku, uśmiechając się cały czas. W końcu nauczyłam cieszyć się z każdej małej rzeczy na tym świecie. Nauczyłam się żyć tak, jakby każdy dzień był tym ostatnim. 
       Przechodząc już którąś z kolei alejką, natknęłam się na grupkę dzieci, która toczyła w najlepsze bitwę na śnieżki. Ich roześmiane głosy rozchodziły się echem po parku. Krocząc cały czas do przodu nie zauważyłam jak jeden z chłopców rzucił śnieżkę w moją stronę. Zamknęłam oczy, obawiając się, że śnieg trafi we mnie.
       Jednak nic takiego nie poczułam. Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy.

       Przede mną stał Sehun. 
    



   
Kliknij na zdj aby powiększyć



     
  

     






    

   


7 komentarzy:

  1. Boże *_*
    Nie wiem co mam powiedzieć, naprawde.
    Ale to chwyta za serce, kurcze naprawde bardzo Ci dziękuje, że to napisałaś mimo, że nie jest ono dla mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co myślę na temat tego scenariusza, prawda?
    Ale żeby się upewnić... Jest ŚLICZNY! *-*
    I mogę tak stwierdzić, bo zdążyłam przeczytać go dziś już około 20 razy... I to nie tylko dlatego, że zostałam Twoją Betą XD
    Weny kochana! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zabiję cię za treść scenariusza, zrobię to za te głupoty, które napisałaś na samym początku. Ciekawy OneShot, taki nietypowy. Podobał mi się. Oczywiście czekam na następne twoje prace :D
    Tradycyjnie życzę weny.
    Powodzenia na egzaminach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Ci dziękuję za ten scenariusz ^^ Podoba mi się i z ogromną przyjemnością mi się go czytało. Więc życzę weny i powodzenia na egzaminach! :D

    Hee

    OdpowiedzUsuń
  5. Aigoo, blogger mnie nie lubi >.< myślałam, ż dodałam komentarz, a tu taki fail.
    Nie chce mi się znowu rozpisywać, więc powiem tylko jedno...
    Sehunnie *Q*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uu, bardzo ciekawa wizja przedstawiająca Aniołą Stróża. Tylko nie rozumiałam jednego... skoro on był tym jej, to dlaczego nie chodził wszędzie za nią? o.O Zostawał w domu, kiedy ta szła na uczelnie, troszkę to bez sensu było, bo Anioł Stróż strzeże przecież cały czas swojego podopiecznego. :P
    Zrobiło mi się przykro, kiedy wyznał jej swoje uczucia. Przecież już nie żyje, więc tak naprawdę nic nie mogą z nim zrobić. Może dobrze by było, jakby główna bohaterka dała szansę Jonginowi.
    Chociaż intrygujący jest ten koniec z Sehunem. Czyżby Niebiosa dały mu życie, by mógł być z nią? :D
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak się cieszę, że znalazłam tego bloga! Jeden z najlepszych jakie czytałam.
    To było wręcz cudowne. Masz wielki talent do pisania opowiadań i od teraz na pewno będę tu zaglądać częściej :) Nie trać weny i obyś zawsze pisała tak cudownie jak teraz!
    ~LalaLulu Park
    http://my-kpop-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - pozytywne i negatywne.
Komentować może każdy ^^ Nie ważne czy masz konto czy nie :D
Więc nooo, zachęcam, klawiatura na serio nie gryzie

Obserwatorzy