Kliknij na zdjęcie, żeby powiększyć |
A/N: Tak więc publikuje to coś XD Długo mi zajęło napisanie tego, co nie? Trochę to wina lenistwa, braku czasu, szkoły i ogólnego braku weny. Przez właśnie brak weny, jest to strasznie nudne. Sehun jest i jakby go nie ma. Nie zabijcie mnie za to, błagam. Na szczęście mam pomysł na następny twór, więc może uda mi się do końca roku szkolnego go dodać ^^ Mam nakreśloną fabułę, tylko zastanawiam się, kto z zamówień będzie do tego najbardziej pasować. Na pewno nic nie dodam, ani chyba nie będę pisać do końca kwietnia, bo mam testy gimnazjalne -.- Życzcie mi szczęścia xD Nie będę przeszkadzać i zapraszam do lektury ^^
PS. Jeśli nie pasuje wam kolor czcionki to napiszcie :D Przepraszam za akapity, ale nie mogę ich naprawić.
OBSERWATORZY SĄ NA SAMYM DOLE
Beta: Lili Han
Zastanawialiście się może kiedyś, jakby to było spotkać
swojego anioła stróża?
Ja często o tym myślałam.
Chciałam wiedzieć jak wygląda, co lubi i jak się zachowuje - po prostu jaki
jest.
Mój przyjaciel, a raczej były
przyjaciel, kiedyś często mi o nich opowiadał jak byłam mała. To nie tak, że
już się nie przyjaźnimy, po prostu on odszedł do tego lepsza miejsca - nieba.
Było mi strasznie ciężko, bo to on był dla mnie najważniejszą osobą. Niemało
nocy przez to przepłakałam, ale musiałam w końcu się pozbierać.
Świat się nie kończy, tylko
toczy dalej, nie zważając na to czy dajemy sobie radę czy nie. On jest po
prostu obojętny na całe zło i smutki. Tego właśnie nauczyło mnie życie -
wszyscy przejdą obok ciebie obojętnie. Chyba że tą osobą będzie Sehun, którego
już nie ma.
Sehun zawsze troszczył się o
innych, ale nie o siebie samego. Starał się pomagać wszędzie, gdzie się dało -
to dlatego w szkole uczęszczał na wolontariat.
Kochał bubble tea, to był
jego napój bogów. Zawsze, gdy szliśmy do kawiarenki siadaliśmy w zaciszu, ja
nawijałam jak najęta, a Sehun siedział wpatrzony w kubeczek z napojem,
popijając go przez słomkę. Grzywka zasłaniała jego radosne oczy, a na ustach
zakwitał cudowny uśmiech.
Oh był bardzo pozytywną osobą
i nigdy się nie zrażał, jak mu coś nie wyszło. Zawsze podnosił głowę do góry i
próbował jeszcze raz (zazwyczaj kończyło się to jego sukcesem). Był po prostu
bardzo uparty, trzymał się swojego do samego końca. Był również bardzo
przystojny. Blada cera, blond włosy i piękne, ciemne oczy. Nie należał do
najwyższych, ani do najniższych, był taki akurat. Wiele dziewczyn do niego
wzdychało, jednakże on nie uważał żadnej z nich za kogoś więcej, niż koleżankę.
Cały czas się zastanawiam,
dlaczego Bóg pozwolił odejść takiej cudownej osobie. Dlaczego nie pozwolił
odejść komuś, kto naprawdę na to zasługuje? Czemu wybrał tę osobę, która była
dobra? Nigdy nie znalazłam na to odpowiedzi i pewnie nigdy nie znajdę. Pozostanę w tej niewiedzy do końca życia, ale jeśli Sehun'owi jest
tam dobrze, to niech tak będzie...
***
Pewnego dnia szłam, a raczej
biegłam na swoje zajęcia na uniwersytecie. Jak zwykle wstałam później niż
powinnam i musiałam się spieszyć. Przyspieszyłam gdy
zauważyłam, że sygnalizacja zaraz zmieni się na czerwone światło. Miałam już
przebiegać przez pasy, gdy coś, a raczej ktoś odepchnął mnie do tyłu. Upadłam na chodnik i zauważyłam, że nagle przejechał przez jezdnię
samochód - na pewno nie jechał z dozwoloną prędkością. Zaczęłam rozglądać się,
żeby podziękować osobie, która uratowała mi życie, ale wszyscy przechodnie
zajęli się sobą i szli w znanym tylko sobie kierunku.
Nie sądziłam, że ta osoba mogła aż tak
szybko biegać, żebym jej nie zauważyła. Podniosłam się i otrzepałam swoje
spodnie. Po krótkiej chwili skierowałam wzrok na drugą stronę ulicy, a to co
ujrzałam, zmroziło mi krew w żyłach.
Po drugiej stronie stał Sehun.
***
Nastał piękny poranek, a
przez okna w moim pokoju przedzierały się promienie słońca, skutecznie mnie
budząc. Przeciągnęłam się, odkrywając kołdrę. Założyłam swoje ciepłe kapcie i
poszłam się wyszykować na spotkanie z moją przyjaciółką, z którą nie widziałam
się od dłuższego czasu.
Przejrzałam się w okrągłym
lustrze na ścianie w łazience i ziewnęłam. Szczerze, mówiąc niezbyt się
wyspałam. Cała ta sytuacja sprzed kilku dni nie daje mi spokoju. To przecież
nie mógł być Hunnie, on nie żyje od 5 lat... A może to moja podświadomość
przekazała mi taki obraz?
W moich myślach nigdy nie
zginął obraz Sehuna. Mimo, że od dawna nie mam już żadnych jego zdjęć
(zachowałam tylko jedno nasze wspólne zdjęcie, które stoi na szafce nocnej),
cała jego twarz jest nadzwyczaj wyraźna. Śmiejące się oczy, usta wykrzywione w szerokim uśmiechu. Cały czas
to widzę, ale zaraz po tym przed oczami pojawia mi się jego sine ciało, które
musiałam zidentyfikować.
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się tego
widoku. Nie był on jakoś nadzwyczaj przyjazny dla mnie. Szybko się uszykowałam i popędziłam do kuchni. Zbliżałam się do
lodówki, żeby coś przekąsić, gdy zauważyłam małą karteczkę.
"Zostań
dzisiaj w domu.
Zaufaj
mi.
~Twój
Stróż"
Ktoś sobie ze mnie żartuje,
czy co? Dlaczego niby miałabym nigdzie nie wychodzić? Jednak ten podpis...
Zerwałam żółtą kartkę z
lodówki i usiadłam na kanapie w salonie. Myśl o tym, że ten podpis mi jest
bardzo znajomy nie dawała mi spokoju. W końcu zdałam sobie sprawę skąd to znam.
*retrospekcja*
Był jeden z najmroźniejszych
dni tej zimy. Temperatura na zewnątrz wynosiła -30 stopni, a jednak dzieci nie
widziały przeszkód, żeby tarzać się po śniegu czy lepić bałwana. Mróz malował
cudne wzory na szybach, ale ludzie nie zauważali tego piękna.
W swoim pokoju siedziała
właśnie _____, czekając na swojego przyjaciela. Mieli razem iść na spacer, co
jest prawdziwym świętem, bo w taką pogodę nie zawsze udawało się wyciągnąć
Sehun'a na zewnątrz.
Chłopak zdecydowanie nie
lubił zimna, ale nie lubił też gorąca. Jego ulubioną porą roku była wiosna,
kiedy wszystko budzi się do życia, a temperatura nie przekracza 20 stopni.
Ale nikt nie mógł zaprzeczyć,
że zima ma w sobie najwięcej magii. To czas smutków i radości, rozstań i
powrotów, kłamstw i prawd. W zimie można znaleźć wszystko, w ten czas ludzie
zarazem zbliżają i oddalają się od siebie.
Sehun w końcu zapukał do
drzwi swojej przyjaciółki i mogli iść na swój zimowy spacer. Mijali sklepy,
które były już przystrojone na zbliżające się święta. Ludzie kupowali prezenty,
a z mieszkań czuć było powoli zapach świątecznych potraw.
Każdy wyczekiwał tych trzech
rodzinnych dni szczęścia, często przepełnionych fałszywymi życzeniami. Lecz
nikt nie widział w tym żadnych nieprawidłowości. Przynajmniej w choć jeden
dzień wrogowie stają się przyjaciółmi.
Dwójka przyjaciół zatrzymała
się w pobliskim parku. Drzewa były pięknie przyozdobione lampkami, a alejkami
spacerowały zakochane pary. Dzieci rywalizowały o ulepienie najpiękniejszego
bałwana, robiąc coraz to większe kule śniegu.
Reszta maluchów urządziła
sobie bitwę na śnieżki. Właśnie Sehun z _____ zmierzali do miejsca, gdzie
rozgrywała się największa walka. Mały chłopiec rzucił śnieżkę w stronę swojego
kolegi, który stał przed ______, jednak szybko zrobił unik. Sehun to zauważył i
stanął przed swoją przyjaciółką, osłaniając ją przed śniegiem. ______
rozszerzyła oczy i wpatrywała się zdziwiona w Hun'iego.
- Przy mnie nic ci nie grozi.
Jestem twoim stróżem.
*koniec
retrospekcji*
Może to jest Sehun?
Rozmawialiśmy kiedyś na temat
aniołów. Powiedziałam mu, że to on jest moim aniołem stróżem, że to on chroni
mnie przed całym złem tego świata. Może właśnie taka jest jego rola w niebie?
Chronić mnie przed złem i każdym najmniejszym wypadkiem. W końcu obiecaliśmy to
sobie.
Ale jakim cudem ja go mogłam
zobaczyć? Jak on napisał tę karteczkę?
Druga sprawa, to dlaczego mam
zostać w domu? Może powinnam tej osobie, kimkolwiek ona jest, naprawdę zaufać i
zostać w domu? Przecież nic takiego się nie stanie jak przełożymy spotkanie, a
może faktycznie coś się wydarzy, jeśli tego nie zrobimy? Możliwe jest też, że
ktoś robi sobie ze mnie żarty. Ale nikt nie ma kluczy do mojego mieszkania.
Do:
Hyorin
Od:
_______
Przepraszam,
ale muszę zostać w domu.
Możemy
spotkać się kiedy indziej?
Wcisnęłam "WYŚLIJ"
i po sprawie. Zaufam tej osobie. Nie wiem kim jest, ale czuję, że podjęłam
dobrą decyzję.
Zdecydowanie muszę się
dowiedzieć kim jest ten ktoś. Chociażby po to, żeby podziękować za
uratowanie życia. Ale jakby nie patrzeć, wszystkie wskazówki skłaniają mnie do
myślenia, że jest to Sehun. Ale ON PRZECIEŻ NIE ŻYJE więc jakim cudem miałby to
zrobić?
Nie chciałam więcej na ten
temat rozmyślać, więc zaczęłam sprzątać w domu. Skoro spotkanie nie doszło do
skutku, to przynajmniej trzeba się zająć czymś pożytecznym.
Po dwóch godzinach wszystko
aż lśniło. Nigdy nie lubiłam sprzątać, ale nie lubiłam też żyć w nieporządku.
Gdy mieszkałam z rodzicami robiła to za mnie mama, teraz trzeba było się
usamodzielnić i samemu zacząć. W końcu jednak przyzwyczaiłam się do tego
wcześniej znielubionego zajęcia.
Moja energia szybko się
wyczerpała, zwłaszcza, że nie mam zbyt dobrej kondycji. Cały czas kręcę się
pomiędzy studiami, pracą i domem. Ledwo co znajduję czas na odpoczynek, a co
dopiero mówić o chodzeniu na siłownię czy poranne biegi.
Bez jakichkolwiek sił na
robienie czegoś pożytecznego usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Czas na
zrelaksowanie się jak najbardziej mi się należy. Włączyłam jakiś program i
poszłam do kuchni po coś do picia. Z salonu nagle rozległ się głos:
- Dnia dzisiejszego ruch na
ulicach Gangnam-gu będzie spowolniony przez wypadek. Samochód zderzył się z
autobusem linii 145. Jedna osoba po przewiezieniu do szpitala zmarła, a dwie są
w stanie krytycznym. Reszta pasażerów odniosła niewielkie obrażenia. Więcej
informacji o 15:00.
Linia 145? Przecież tym
autobusem miałam jechać na spotkanie z przyjaciółką.
Ja... Mogłam... Zginąć.
Ja... Mogłam... Zginąć.
Ta osoba znowu uratowała mi
życie.
Myśl o tym, że mogłam zginąć
nie dawała mi spokoju. Nie chcę kończyć życia w tym momencie. Obiecywałam
sobie, że dam radę i pokażę wszystkim na co mnie stać. Nieważne co by się
działo, nie upadnę, nie pokażę mojej słabości. Wszystko będę trzymać w sobie,
żeby nie dać się złamać.
Lecz ta nieznajoma osoba
zaburzyła mój spokój, nie wiem czy mam się bać czy nadal robić to co mi
nakazuje. Ale czy powinnam się jej bać, skoro uratowała moje życie?
Teoretycznie chyba nie, ale w
praktyce wygląda to już trochę gorzej. Mimo wszystko chcę wiedzieć kim jest ta
osoba, chyba powinnam jej podziękować. Kim
jesteś?
- Chciałaś mnie widzieć? -
odezwał się niski, zachrypnięty głos.
Se-Sehun? On żyje? Niemożliwe.
Odwróciłam się w stronę, z
której dochodził głos. Spodziewałam się takiego widoku, ale i tak ogarnął mnie
szok. Mimo, że wiedziałam co mogę zobaczyć, to cały czas tkwiła we mnie ta
nutka zwątpienia.
A jednak... Przede mną stał Hunnie. Ten sam Hun, który przyjaźnił się i dorastał ze mną, ten który zostawił mnie samą... umierając.
A jednak... Przede mną stał Hunnie. Ten sam Hun, który przyjaźnił się i dorastał ze mną, ten który zostawił mnie samą... umierając.
- Se-sehun? Co ty tu robisz?
J-jak? Skąd się tu wziąłeś? - zapytałam cały czas zdziwiona.
- Tak _____, to ja. Czyż to
nie ty mnie wzywałaś? Chciałaś się dowiedzieć kim jestem, więc pokazałem ci
się. - jego opanowanie i wszechogarniający spokój wpłynął również na mnie. Mój
oddech się wyrównał, a w myślach przestałam mieć chaos.
Podbiegłam do niego i
przytuliłam się spragniona jego dotyku od tak bardzo dawna. W końcu sobie
uświadomiłam jak bardzo mi go brakowało. To prawda człowiek doceni coś, dopiero
wtedy, gdy to straci.
Brniemy cały czas do przodu,
nie zważając na to, co przy sobie mamy i jakie to ma dla nas znaczenie. Nie
zatrzymujemy się w miejscu, żeby chociaż na chwilę popatrzeć na to, co nas
otacza. Nieustający wyścig szczurów robi się już dla mnie męczący. Może to
czas, żeby w końcu się zatrzymać?
Wtulając się w niego po tylu
latach poczułam się bezpieczna. W tamtym momencie niczego więcej mi nie
brakowało. Jego ręce lekko ściskały mnie w tali, a z moich oczu zaczęły
wypływać łzy, które wstrzymywałam w sobie przez długi okres czasu.
- Nie płacz. - usłyszałam
przy swoim uchu. - Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram.
- Hunnie, ja za tobą tak
tęskniłam - powiedziałam, cały czas płacząc.
- Ja za tobą też. - Sehun
odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie z troską.
Gdy raz spojrzy się w jego oczy, nie można odwrócić wzroku.
Usidlają cię swoją cudowną ciemnobrązową głębią i za nic nie chcą wypuścić.
Przybliżył swoje usta do mojego czoła i lekko je ucałował.
***
Minął już tydzień odkąd Hun
ujawnił mi się.
Przez ten czas wiele się nie zmieniło, oprócz tego, że miałam nowego współlokatora, którego widzę, słyszę i czuję tylko ja. Za to on wszystkie rzeczy materialne mógł dotykać, przenosić, po prostu robić z nimi co tylko chce.
Przez ten czas wiele się nie zmieniło, oprócz tego, że miałam nowego współlokatora, którego widzę, słyszę i czuję tylko ja. Za to on wszystkie rzeczy materialne mógł dotykać, przenosić, po prostu robić z nimi co tylko chce.
Chodziłam na zajęcia, a on
zostawał w moim mieszkaniu. Wspólnie spędzaliśmy tylko wieczory i weekendy.
Wieczorami prowadziliśmy długie rozmowy na różne tematy, a w wolne dni zachowywaliśmy się tak jak dwójka normalnych przyjaciół - oglądaliśmy filmy, wygłupialiśmy się. Jednakże moje wyjścia z domu ograniczyły się do uczelni i chodzenia na zakupy. Nie chciałam zostawiać Sehun'a samego w domu. Może to przez strach, że znowu go stracę? Nie wiem.
Wieczorami prowadziliśmy długie rozmowy na różne tematy, a w wolne dni zachowywaliśmy się tak jak dwójka normalnych przyjaciół - oglądaliśmy filmy, wygłupialiśmy się. Jednakże moje wyjścia z domu ograniczyły się do uczelni i chodzenia na zakupy. Nie chciałam zostawiać Sehun'a samego w domu. Może to przez strach, że znowu go stracę? Nie wiem.
Jedno było pewne. Nie chcę być już sama.
- Sehun po co my właściwie
żyjemy? - spytałam pewnego wieczoru.
- Odpowiedź jest prosta. Po
to, żeby umrzeć. Rodzimy się, stajemy się dziećmi, dorastamy, starzejmy się,
ale na końcu drogi stoi czarna postać zwaną śmiercią. Od niej nie można uciec i
tak w końcu cię dopadnie. Nieważne jak, gdzie i kiedy, ona po prostu na ciebie
czeka i czyha na twój choćby najmniejszy błąd. Ale żyjemy też po to, żeby
doświadczyć wszystkich uczuć - szczęścia, cierpienia, miłości. Ale chyba
najbardziej po to, żeby doświadczyć szczęścia, które mimo wszystko tak trudno
znaleźć. Im bardziej go na siłę szukamy, tym bardziej się od niego oddalamy. A
im mniej go mamy, tym nawet najmniejszy jego objaw sprawia, że się cieszymy, a
nasze serce wypełnia się radością.
- Dlaczego tak trudno je
znaleźć? - spytałam.
- Bo ludzie są ślepi i nie
dostrzegają tego, co przy sobie mają... Oni naprawdę są ślepi. - zaśmiał się
Sehun.
Wstałam z kanapy i poprawiłam
moją za dużą koszulkę. Odwróciłam się w stronę mojego przyjaciela i spotkałam
jego zdziwiony wzrok.
- Idę tylko do kuchni po jakieś
przekąski. - powiedziałam, uśmiechając się.
- Przecież wiesz, że jestem
aniołem i nie muszę jeść. - Hun lekko się zirytował. Zapewne przez to, że mówił
mi to już tyle razy
- A kto powiedział, że to dla
ciebie?
Po przygotowaniu popcornu i
coli wbiegłam rozradowana do salonu i oznajmiłam Hun'owi, że dzisiaj robimy noc
z horrorami.
Nawet jeśli ich nie lubię, to
mogę je obejrzeć. Nic mi się nie stanie, prawda? Ten pomysł zaczął mnie jeszcze
bardziej przekonywać, gdy przypomniałam sobie, że mój drogi przyjaciel uwielbia
tego rodzaju filmy.
- Naprawdę chcesz oglądać
horrory? Jesteś tego pewna _____? - prychnął.
- A co w nich jest takiego
złego? To tylko mnóstwo krwi, jacyś zdeformowani ludzie czy inne stwory. To
całkiem normalne Sehun.
- Dobra, dobra. - podniósł
ręce w obronnym geście. - Jak tam sobie chcesz. Ale ja wybieram film. -
stwierdził, podchodząc do mojej półki z niemałą kolekcją filmów. - Chcesz
oglądać horror, nie mając ani jednego w swojej kolekcji? - zapytał zdziwiony po
przejrzeniu pudełek z płytami.
- Tak jakoś wyszło? Dobra,
dobra, chodź do mnie do pokoju, obejrzymy coś na laptopie. - dopowiedziałam,
widząc minę Sehun'a.
Szybko jednak pożałowałam
pomysłu dotyczącego oglądania horrorów.
Już po niecałych 30 minutach
kryłam się za poduszką, a popcorn i cola jakoś straciły swój smak. Moją głowę
wypełniały tylko przerażające obrazy, z których Oh nic sobie nie robił, a ja
zwijałam się ze strachu.
Gdy na ekranie nagle pojawiła
się twarz bez skóry krzyknęłam przerażona i wskoczyłam mu na kolana, przytulając
się do niego.
- Mówisz, całkiem normalne?
Och ______, _______. Jednak może połóżmy się już spać. Horrory to nie twoja
bajka. - w odpowiedzi pokiwałam tylko twierdząco głową, robiąc skruszoną minę.
Położyłam się do swojego
ciepłego łóżka i przytuliłam do poduszki, którą trzymał Sehun. Cała przesiąkła
jego zapachem, który utulał mnie do snu. Z czasem moje powieki robiły się coraz
cięższe, poczułam tylko jak Hun przykrywa mnie kołdrą i zasnęłam.
***
Stałam na balkonie z kubkiem
gorącej herbaty w dłoniach. Ciepło bijące od naczynia przyjemnie ogrzewało moje
skostniałe palce, bowiem pogoda na zewnątrz nie była za ciekawa. Jednak nie
przeszkadzało mi to w podziwianiu nieba, które swoimi kolorami urzekłoby
niejedną osobę.
Lekki różowy kolor nieboskłonu dodawał uroku scenerii, a pomarańcz ocieplał serca spragnione choćby odrobiny czułości i zrozumienia. Park, który widziałam z balkonu dopełniał cały obraz. Rzeczka w nim płynąca pochłaniała promienie zachodzącego słońca, a latarnie zaczęły jarzyć się światłem żarówek.
Podziwiając te wszystkie widoki i zatracając się we własnych myślach poczułam coś ciepłego na moich ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Sehun'a, moje serce od razu szybciej zabiło. Ale dlaczego ono tak się zachowywało?
Lekki różowy kolor nieboskłonu dodawał uroku scenerii, a pomarańcz ocieplał serca spragnione choćby odrobiny czułości i zrozumienia. Park, który widziałam z balkonu dopełniał cały obraz. Rzeczka w nim płynąca pochłaniała promienie zachodzącego słońca, a latarnie zaczęły jarzyć się światłem żarówek.
Podziwiając te wszystkie widoki i zatracając się we własnych myślach poczułam coś ciepłego na moich ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Sehun'a, moje serce od razu szybciej zabiło. Ale dlaczego ono tak się zachowywało?
- Przeziębisz się. - stwierdził.
- Nie przeziębię. - odpowiedziałam, wystawiając
język.
Sehun podszedł do barierki i oparł się na niej.
Nasze spojrzenia były skierowane w stronę nieba. Staliśmy w ciszy, nie
potrzebując żadnych słów. Cisza była naszym przyjacielem, koiła zmysły i
rozumiała jak nikt inny. Jednak ją też trzeba usłyszeć, wsłuchać się o dopiero
wtedy można ją poczuć.
- Jaki kolor ma niebo? - zapytałam,
przerywając milczenie.
- Białe. ________ niebo jest po prostu białe.
- odpowiedział, cały czas patrząc na nieboskłon, który powoli pokrywał się
błyszczącymi jak diamenty na czarnym materiale gwiazdami.
- Białe? - spytałam zdziwiona.
- Dla mnie po prostu takie jest. Białe ma w
sobie wszystkie barwy, a niebo przecież nie jest tylko niebieskie, jak to
większa ilość osób uważa. Czasami jest błękitne, innym razem różowawe,
fioletowe czy granatowe. Jego barwa zmienia się w zależności od pory dnia, więc
można powiedzieć, że niebo jest białe, przybierając różne kolory, w różnych
porach.
- Nigdy w ten sposób nie myślałam, ale masz
rację. Ono jest po prostu, najzwyczajniej w świecie białe.
Znowu połączyła nas cisza, a na górze gwiazdy
pokryły już całe sklepienie. Od dziecka uwielbiałam wpatrywać się w te małe,
świecące punkciki. Gdy tylko podniosłam wzrok do góry, widząc je, uśmiech od razu pojawił się na moich ustach. W ten sposób często spędzałam noce na dachu
mojego rodzinnego domu.
- Gwiazdy nie potrafią świecić bez ciemności. - z
zamyślenia wyrwał mnie głos mojego towarzysza.
- Co?
- Gwiazdy nie potrafią świecić bez ciemności. -
powtórzył.
- To prawda, dopiero pod osłoną nocy możemy zobaczyć
ich prawdziwe piękno.
- Raczej chodziło mi o to, że my sami jesteśmy
takimi gwiazdami. Nie możemy istnieć bez ciemności, bez bólu, cierpienia,
smutku, żalu czy rozpaczy. Nie możemy żyć bez tych najgorszych uczuć, ponieważ
to one wywierają na nas największe piętno i najbardziej nas kształtują. Mimo,
że tak bardzo się ich wystrzegamy, staramy się od nich uciec, one zawsze nas
dogonią, sprawiając, że w końcu staniemy się silniejsi. Więc, tak naprawdę one
nie są niczym złym. Są najlepszym nauczycielem życia. _______ nie uciekaj od
nich, dobrze? Staw im czoła i pokaż, że umiesz sobie z nimi poradzić. Nie
załamuj się kiedy ktoś odejdzie, coś złego ci się przytrafi, coś się nie uda.
Nawet jeśli upadniesz siedem razy, zawsze jest ten ósmy raz, żeby się podnieść.
Pamiętaj o tym, dobrze?
- Dobrze, Sehunnie. - obiecałam, ze słodkim
uśmiechem.
Oh stanął przede mną i wpatrywał się w moje
oczy. Nie powiem, jego wzrok po jakimś czasie zaczął mnie krępować, a ciało
zalały fale gorąca. Nagle jego silne ramiona objęły mnie, a moje serce zaczęło
szybko bić. Znowu. Wtuliłam się w jego tors, drżąc lekko z zimna.
- Jesteś dla mnie najważniejsza _____. -
wyznał Sehun.
***
Właśnie z Jongin'em skończyliśmy robić
projekt zaliczeniowy na zajęcia.
Razem posprzątaliśmy materiały i umówiliśmy się na jutrzejszy dzień do kawiarni, żeby omówić i wnieść ostatnie poprawki do naszej prezentacji. Odprowadziłam mojego kolegę do drzwi, a ten przytulił mnie na pożegnanie.
Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na białej kanapie. Położyłam głowę na oparciu. Cała ta prezentacja nieźle mnie wymęczyła. Dobrze, że robiliśmy to dwójkami, bo gdybym miała uporządkować taką ilość materiału samemu, siedziałabym z tym jeszcze przez co najmniej dwa dni.
Razem posprzątaliśmy materiały i umówiliśmy się na jutrzejszy dzień do kawiarni, żeby omówić i wnieść ostatnie poprawki do naszej prezentacji. Odprowadziłam mojego kolegę do drzwi, a ten przytulił mnie na pożegnanie.
Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na białej kanapie. Położyłam głowę na oparciu. Cała ta prezentacja nieźle mnie wymęczyła. Dobrze, że robiliśmy to dwójkami, bo gdybym miała uporządkować taką ilość materiału samemu, siedziałabym z tym jeszcze przez co najmniej dwa dni.
- Widzę, że świetnie dogadujesz się z
Jongin'em. - powiedział Sehun. Nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł do
pomieszczenia.
- Tak, można tak powiedzieć. Poznaliśmy
się na pierwszym roku studiów i jakoś tylko on do mnie zagadał.
- Idealnie do siebie pasujecie. -
skontrował kpiąco Sehun.
- O co ci chodzi, co? - usiadłam na
sofie i spojrzałam na niego. - Tylko nie mów, że jesteś zazdrosny.
- A jeśli jestem, to co? Zmieni to
coś?
- O co ci chodzi, co? Co takiego
zrobiłam?!
- Wystarczy, że na niego patrzysz i się
do niego uśmiechasz! - wykrzyczał.
- Dlaczego ci to tak bardzo przeszkadza?!
- BO CIĘ DO CHOLERY JASNEJ KOCHAM!
Takiego wyznania się nie spodziewałam.
Nie po Sehun'ie. W najskrytszych marzeniach nie pomyślałabym, że wyzna mi swoje
uczucia. Nigdy do mojej głowy nie wkradła się myśl, że mógłby mnie kochać.
-
Ja... Przepraszam... Nie chciałem na ciebie krzyczeć. Ja...
- Zamknij się wreszcie.
Podeszłam do niego, stanęłam na
palcach i go pocałowałam. W ten pocałunek przelałam wszystkie swoje uczucia do
niego. Moją tęsknotę po jego śmierci, miłość, złość po tej małej sprzeczce, o
ile tak to można nazwać. Nagle cały świat przestał dla mnie istnieć i
najważniejsza była tylko nasza dwójka. Wskazówki zegara zatrzymały się i nie
pozwoliły dzisiejszemu dniu odejść w zapomnienie jutra.
- Idź spać, musisz być wyczerpana. -
powiedział, gdy się od siebie odsunęliśmy.
- Yhym. - mruknęłam.
- Dobranoc.
***
"Dobranoc" to były ostatnie
słowa, które Sehun do mnie wypowiedział.
Następnego dnia nie było go już w moim mieszkaniu. Wszystkie ślady, które wskazywałyby na jego obecność zniknęły. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Zrozumiałam dlaczego powiedział "dobranoc", a nie "miłych snów", czy innych słów, które mówi się przed snem.
Dobranoc to też jakaś forma słowa "żegnaj", tylko, że wypowiadana wieczorem czy w nocy. Sehun najzwyczajniej w świecie się ze mną pożegnał. Niestety nie skojarzyłam tego w momencie, w którym powinnam. Gdy dotarło to do mnie, było za późno na jakiekolwiek próby zatrzymania go przy sobie.
W tamtym momencie, wczoraj stało się smutnym wspomnieniem, dzisiaj - udręką, a jutro - przykrą koniecznością.
Następnego dnia nie było go już w moim mieszkaniu. Wszystkie ślady, które wskazywałyby na jego obecność zniknęły. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Zrozumiałam dlaczego powiedział "dobranoc", a nie "miłych snów", czy innych słów, które mówi się przed snem.
Dobranoc to też jakaś forma słowa "żegnaj", tylko, że wypowiadana wieczorem czy w nocy. Sehun najzwyczajniej w świecie się ze mną pożegnał. Niestety nie skojarzyłam tego w momencie, w którym powinnam. Gdy dotarło to do mnie, było za późno na jakiekolwiek próby zatrzymania go przy sobie.
W tamtym momencie, wczoraj stało się smutnym wspomnieniem, dzisiaj - udręką, a jutro - przykrą koniecznością.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nasze
wspólne zdjęcie stojące na szafce nocnej. Tak bardzo tęskniłam za tymi czasami,
gdy był przy mnie. Tak po prostu. Bez żadnych obietnic, przyrzeczeń czy
niepotrzebnych słów. Jego obecność to wszystko wynagradzała. Sprawiała, że
mogłam cieszyć się chwilą. To wszystko odeszło...
Stało się smutnym wspomnieniem.
Stało się smutnym wspomnieniem.
W końcu musiałam zmierzyć się z
rzeczywistością, która jest tak bardzo niesprawiedliwa. Muszę ponownie pogodzić
się z Jego odejściem i nic na to nie poradzę. Siedząc i użalając się nad sobą
na pewno niczego nie zmienię. Muszę być silna dla Niego, nawet jeśli Go tu nie
ma.
Człowiek jest dla mnie jak książka. Ma rożnych autorów, fabułę, długość. Jednakże jest coś co je łączy. To, że mają początek i koniec. Tak samo jest z ludźmi. Mają różnych przodków, inaczej idą przez życie, posiadają różne cele. Każdy żyje tyle czasu, ile jest mu to dane. Jednak każdy człowiek się rodzi i po jakimś czasie umiera. To nieunikniony fakt, którego nie da się zmienić mimo wszystko.
Będąc taką książką zamknęłam w swoim życiu pewien rozdział. Ten, w którym był anioł Sehun. Czas zacząć pisać nowy...
Człowiek jest dla mnie jak książka. Ma rożnych autorów, fabułę, długość. Jednakże jest coś co je łączy. To, że mają początek i koniec. Tak samo jest z ludźmi. Mają różnych przodków, inaczej idą przez życie, posiadają różne cele. Każdy żyje tyle czasu, ile jest mu to dane. Jednak każdy człowiek się rodzi i po jakimś czasie umiera. To nieunikniony fakt, którego nie da się zmienić mimo wszystko.
Będąc taką książką zamknęłam w swoim życiu pewien rozdział. Ten, w którym był anioł Sehun. Czas zacząć pisać nowy...
***
Ubrałam kurtkę i wyszłam na zimne,
grudniowe powietrze.
Zima w pełni opanowała miasto swoją bielą. Śnieg cały czas prószył, wprowadzając dzieci w jeszcze większą euforię.
Skierowałam się do parku, uśmiechając się cały czas. W końcu nauczyłam cieszyć się z każdej małej rzeczy na tym świecie. Nauczyłam się żyć tak, jakby każdy dzień był tym ostatnim.
Zima w pełni opanowała miasto swoją bielą. Śnieg cały czas prószył, wprowadzając dzieci w jeszcze większą euforię.
Skierowałam się do parku, uśmiechając się cały czas. W końcu nauczyłam cieszyć się z każdej małej rzeczy na tym świecie. Nauczyłam się żyć tak, jakby każdy dzień był tym ostatnim.
Przechodząc już
którąś z kolei alejką, natknęłam się na grupkę dzieci, która toczyła w najlepsze
bitwę na śnieżki. Ich roześmiane głosy rozchodziły się echem po parku. Krocząc
cały czas do przodu nie zauważyłam jak jeden z chłopców rzucił śnieżkę w moją
stronę. Zamknęłam oczy, obawiając się, że śnieg trafi we mnie.
Jednak nic takiego nie poczułam. Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy.
Jednak nic takiego nie poczułam. Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy.
Boże *_*
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam powiedzieć, naprawde.
Ale to chwyta za serce, kurcze naprawde bardzo Ci dziękuje, że to napisałaś mimo, że nie jest ono dla mnie <3
Wiesz co myślę na temat tego scenariusza, prawda?
OdpowiedzUsuńAle żeby się upewnić... Jest ŚLICZNY! *-*
I mogę tak stwierdzić, bo zdążyłam przeczytać go dziś już około 20 razy... I to nie tylko dlatego, że zostałam Twoją Betą XD
Weny kochana! <3
Nie zabiję cię za treść scenariusza, zrobię to za te głupoty, które napisałaś na samym początku. Ciekawy OneShot, taki nietypowy. Podobał mi się. Oczywiście czekam na następne twoje prace :D
OdpowiedzUsuńTradycyjnie życzę weny.
Powodzenia na egzaminach :)
Bardzo Ci dziękuję za ten scenariusz ^^ Podoba mi się i z ogromną przyjemnością mi się go czytało. Więc życzę weny i powodzenia na egzaminach! :D
OdpowiedzUsuńHee
Aigoo, blogger mnie nie lubi >.< myślałam, ż dodałam komentarz, a tu taki fail.
OdpowiedzUsuńNie chce mi się znowu rozpisywać, więc powiem tylko jedno...
Sehunnie *Q*
Uu, bardzo ciekawa wizja przedstawiająca Aniołą Stróża. Tylko nie rozumiałam jednego... skoro on był tym jej, to dlaczego nie chodził wszędzie za nią? o.O Zostawał w domu, kiedy ta szła na uczelnie, troszkę to bez sensu było, bo Anioł Stróż strzeże przecież cały czas swojego podopiecznego. :P
OdpowiedzUsuńZrobiło mi się przykro, kiedy wyznał jej swoje uczucia. Przecież już nie żyje, więc tak naprawdę nic nie mogą z nim zrobić. Może dobrze by było, jakby główna bohaterka dała szansę Jonginowi.
Chociaż intrygujący jest ten koniec z Sehunem. Czyżby Niebiosa dały mu życie, by mógł być z nią? :D
Pozdrawiam! :*
Tak się cieszę, że znalazłam tego bloga! Jeden z najlepszych jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńTo było wręcz cudowne. Masz wielki talent do pisania opowiadań i od teraz na pewno będę tu zaglądać częściej :) Nie trać weny i obyś zawsze pisała tak cudownie jak teraz!
~LalaLulu Park
http://my-kpop-story.blogspot.com/